Szkodliwy sukces fiskusa

Szkodliwy sukces fiskusa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stefan Sękowski

Rosną dochody z podatków. Rząd się cieszy i twierdzi, że znajdą się pieniądze na realizację obietnic Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, finanse publiczne wcale nie mają się dobrze – a hurraoptymizm może doprowadzić do katastrofy

Minęły zaledwie cztery miesiące, od kiedy funkcjonuje program „500+”, a już kilkakrotnie trzeba było gasić wizerunkowy pożar wokół tej rządowej inicjatywy. I nie chodzi tylko o prostowanie niekulturalnych i poniżających przeciętnego Kowalskiego artykułów w „Newsweeku” czy wpisów celebrytów na temat złego plebsu, który niczym Hunowie najechał polskie Wybrzeże. Najpierw minister rozwoju Mateusz Morawiecki stwierdził w rozmowie z działaczami Prawa i Sprawiedliwości, że „500+” jest „na kredyt”. Teraz zaś przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk dodał, że na wypłatę świadczeń w przyszłym roku brakuje 5 mld zł. Sytuację ratować pospieszył podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Bartosz Marczuk, zapewniając, że pieniądze się znajdą. Problem zażegnany, możemy spać spokojnie.

Nic z tych rzeczy. Na „500+” nie brakuje 5 mld, a 55 mld. I to już dziś, a nawet nie tylko na świadczenia, lecz także na wszystkie obowiązki, jakie wzięło państwo na swoje barki. Tyle bowiem ma w tym roku wynieść deficyt budżetowy, co oznacza, że tyle pieniędzy brakuje w państwowej kasie i tyle też trzeba było dopożyczyć, m.in. u bankierów i własnych obywateli. Tymczasem politycy – i część dziennikarzy – udają, że wręcz przeciwnie: pieniądze we wspólnej kasie są, a nawet jest ich coraz więcej.  (...)

Cały artykuł dostępny jest w 34/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także