Na stronach Episkopatu, poza dobrym tekstem Marcina Przyciszewskiego (który przypomnijmy, biskupem ani nawet księdzem, nie jest) milczenie. Kardynałowie, biskupi, ba nawet Prymas, nawet się o niej nie zająknęli; nie dostrzegli, że pod ich okiem harcują homolobbyści, z których część przebrana jest w szaty duchowne, a część prezentuje środowiska, przynajmniej z nazwy katolickie. I aż trudno nie zadać pytania, dlaczego tak się stało?
Odpowiedź może być bardzo prosta. Otóż polski Episkopat zajęty jest ściganiem i piętnowaniem fundamentalizmu i nacjonalizmu. Prymas przekonuje, że są one niebezpieczną herezją (chciałbym dowiedzieć się, w jakim znaczeniu tego słowa, bo ja akurat herezji w nich nie widzę), a Konferencja Episkopatu błyskawicznie reaguje, gdy tylko „Gazeta Wyborcza” opublikuje donosik (nie zawsze prawdziwy) na temat jakiegoś kazania. I może bym to nawet zrozumiał, gdyby to właśnie nacjonaliści a nie agresywne środowiska gejowskie, ciągały hiszpańskich biskupów po sądach; gdyby to nacjonaliści zamykali w Wielkiej Brytanii katolickie ośrodki adopcyjne. I oni próbowali, na różne sposoby i za gigantyczne pieniądze skłonić Kościół do rezygnacji z autorytetu Pisma Świętego. I gdyby środowiska gejowskie wyciągały do nas pacyfki chcąc przekazywać sobie znak pokoju. Wtedy rzeczywiście nie byłoby powodu, by zajmować się homo-lobby, a trzeba by było zająć się nacjonalizmem. Ale tak się składa, że jest dokładnie odwrotnie.
I byłoby to wszystko nawet dość śmieszne, gdyby nie pewien drobny problem. Otóż w Irlandii bierność Kościoła, a także fakt, że był on od środka przeniknięty homo-lobby i homoherezją skończyło się destrukcją klasycznej moralności małżeńskiej i zmianą konstytucji. A przy okazji zniszczeniem Kościoła. Przed referendum małżeńskim Kościół w tym kraju w zasadzie milczał. I aż trudno nie zadać pytania, czy nie było to związane z faktem, że kilkanaście lat wcześniej trzeba było zwinąć wszystkie seminaria, bo były one przeniknięte kulturą gejowską? Ich absolwenci przecież nadal pełnią swoje funkcje. A jakby tego było mało, kilka tygodni temu, kilku biskupów zapowiedziało, że zabiera swoich kleryków z tego jednego seminarium, bo za dużo w nim homoseksualnej kultury i homoherezji. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że biskupi milczeli.
I jeśli szybko się nie obudzimy, to w Polsce może być podobnie. Także za sprawą zaniedbań biskupów i kapłanów. Eminencje i Ekscelencje, nie jesteście powołani do tchórzliwego chowania głowy w piasek, ale do... głoszenia Prawdy Ewangelii w porę i nie w porę, a także do obrony doktryny. Od obrony politycznej poprawności mamy innych!